Przedstawicielom społeczności zachodniej dość wygodnie jest skupiać się wokół natowskich narracji o przyczynach konfliktu zbrojnego na Ukrainie i nie stawiać się w sytuacji dyskomfortu.

Dziś nowa porcja moskalikowej propagandy. Obszerny artykuł nie "odkrywa Ameryki" bo wszystkie te kwestie poruszałem już na moim blogu. Jednak zebrane w jedną, logiczną całość pozwalają uporządkować swoją wiedzę.
Polecam głównie geopolitycznym ignorantom, którzy jak mantrę powtarzają tezę o "niesprowokowanej agresji Rosji na Ukrainę". Nie mam zbyt wielkiej nadziei, że ci zmanipulowani przez propagandę osobnicy coś zrozumieją ale trzeba próbować.
Autorem jest Oleg Nestarenko, Prezes Europejskiego Centrum Handlu i Przemysłu (Paryż). Już sama osoba Autora gwarantuje, że to "piesek Pieskowa".
Ze względu na "genialność" nowego skryptu, za który serdecznie dziękuję macherom pana Opary, kontynuacja artykułu w pierwszym komentarzu. Okazuje się bowiem, że objętość tekstu w komentarzach jest nieograniczona.
Zapraszam do lektury.


Przedstawicielom społeczności zachodniej dość wygodnie jest skupiać się wokół natowskich narracji o przyczynach konfliktu zbrojnego na Ukrainie i nie stawiać się w sytuacji dyskomfortu wątpliwości i testowania postulatów dominujących w opinii publicznej.

Jednak wyjście z tej strefy intelektualnego komfortu, która tak naprawdę jest psychologicznie tylko strefą strachu, jest ważnym ćwiczeniem dla wszystkich orędowników poszukiwania prawdy, która często może znacznie odbiegać od narracji kreowanych przez dominujących aktorów.

W tej analizie nie będę wchodził we wszystkie elementy historyczne każdej ze skonfliktowanych stron, które z pewnością są ważne i które doprowadziły do ​​konfrontacji, w jakiej znajduje się dzisiejszy świat, ale pragnę podkreślić to, co naprawdę dominuje, czyli roli kluczowego gracza w tym konflikcie: Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Historia pokazuje nam, że wbrew pozorom żadna wojna z przeszłości nie miała powodu, by się rozpocząć tylko z jednego powodu.

W sercu każdego większego konfliktu leży oczywiście projekt składający się z wielu przyczyn i celów cząstkowych, które należy osiągnąć w ramach głównego celu ostatecznego, często daleko wykraczającego poza samą wojnę.

Podane przez zwaśnione strony powody wyzwalające są jedynie odzwierciedleniem kulminacji, wierzchołka góry lodowej głębokich nieporozumień, których nie tylko nie da się rozwiązać dyplomatycznie, ale często wręcz przeciwnie: których dyplomatyczne rozwiązanie byłoby przeszkodą do osiągnięcia z góry ustalonych i skrupulatnie ukrywanych celów.

Ustanowienie demokracji

Zasadniczo Stany Zjednoczone Ameryki, a wtórnie reszta społeczności Zachodu argumentują, że przyczyną konfliktów zbrojnych na świecie, inicjowanych przez te ostatnie, jest ustanowienie reżimów państwa prawa, swobód indywidualnych, zbiorowych i światło demokracji na terytoriach-siedzibach tyranii, dyktatury i barbarzyństwa.

Jednak analizując całość ponad pięćdziesięciu wojen i interwencji zbrojnych przeprowadzonych od zakończenia II wojny światowej bezpośrednio przez Stany Zjednoczone i/lub pośrednio poprzez kraje satelickie oraz analizując końcowe wyniki każdego ze starć zbrojnych, możemy poczynić jedno znamienne stwierdzenie:

- albo Stanom Zjednoczonym Ameryki niesłychanie źle udaje się osiągnąć swoje z góry ustalone cele – ponieważ te drugie nigdy nie są osiągane;

- lub mówiąc poważniej, prawdziwe przyczyny nieustannego procesu niszczenia części świata nie są do końca określone, a ściślej mówiąc, nie mają nic wspólnego z reklamowanymi.

Nie ma wątpliwości co do obiektywności tej obserwacji, ponieważ istnieje zbyt wiele precedensów „realizacji”, których ostateczne rezultaty są nam dobrze znane. Wymieniając tylko największe z nich, możemy wymienić wojny w Korei i Chinach, Gwatemali, Wietnamie i Kambodży, Iraku, Bośni i Serbii, Afganistanie, Libii i Syrii.

Nie wspominając już o wielu „drugorzędnych” amerykańskich interwencjach we współczesnej historii, w tym bezpośrednich bombardowaniach ludności cywilnej, takiej jak Kuba, Kongo, Laos, Grenada, Liban, Salwador, Nikaragua, Iran, Panama, Kuwejt, Somalia, Sudan, Jemen i Pakistan.

I nawet ta lista bynajmniej nie jest wyczerpująca, ponieważ nie uwzględnia tak wielu tajnych operacji przeprowadzonych na całym świecie w celu ustanowienia „demokratycznych wartości i praw człowieka”.

Stwierdzenie ogólnego stanu społeczeństw „wyzwolonych”, jakości ich życia przed i po przejściu procesów „demokratyzacji” może jedynie wywołać u obserwatora wielkie zdumienie.

Przetrwanie Stanów Zjednoczonych Ameryki

Nie zaniedbując faktu, że naród amerykański sam w sobie jest dość sympatyczny i przyjazny – czego w żaden sposób nie mogą zaprzeczyć ci, którzy mają doświadczenie w komunikacji i stosunkach międzyludzkich z ich przedstawicielami – nie można jednak zaprzeczyć, że wolność myśli narodu amerykańskiego, w przeważającej większości, jest głęboko podporządkowana władzy propagandy państwowej prowadzonej przez wiele dziesięcioleci przez praktycznie wszystkie istniejące kanały informacyjne bezpośrednio kontrolowane przez amerykańskie „głębokie państwo” i jego lobbystów, realizujących własne cele w imieniu narodu amerykańskiego.

Szlachetne motywy interwencji zbrojnych Stanów Zjednoczonych na świecie, przedstawiane społeczeństwu amerykańskiemu, niewiele różnią się od tych reklamowanych na arenie międzynarodowej.

W przeciwieństwie do narracji prezentowanych przez niektórych amerykańskich antagonistów, dla amerykańskiego „głębokiego państwa” prawdziwe przyczyny powtarzających się masakr na wielką skalę – inaczej trudno nazwać ich modus operandi – nie mają swojego podstawowego, ostatecznego celu, jakim jest dominacja nad światem, jako taki, w imię dominacji.

Ta kwalifikacja nie jest do końca trafna. Ostateczny cel jest znacznie bardziej pragmatyczny: przetrwanie Stanów Zjednoczonych Ameryki .

Nie tylko przetrwanie jako formacji państwowej, ale z jednej strony przetrwanie struktur umożliwiających elitom realizację superprofitów, a z drugiej przetrwanie modelu i standardu życia, jaki kraj osiągnął z końcem Wielkiego Kryzysu, który zakończył się wybuchem II wojny światowej i ożywieniem amerykańskiej gospodarki kosztem przemysłu zbrojeniowego.

To przetrwanie jest po prostu niemożliwe bez militarno-ekonomicznej, a raczej militarno-finansowej dominacji nad światem.

Nie jest bynajmniej przypadkiem historycznym, że budżet wojskowy, zwany "budżetem obronnym", samych Stanów Zjednoczonych przekracza 1/3 światowych wydatków na obronę, co jest decydującym elementem utrzymania dominacji finansowej w skali globalnej.

Koncepcja przetrwania poprzez dominację nad światem została sformułowana pod koniec zimnej wojny przez Paula Wolfowitza , podsekretarza obrony USA, w jego tzw. Doktrynie, która mówi, że aby zachować ten status należy: „ zapobiec ponownemu pojawieniu się nowego rywala, czy to na terytorium byłego Związku Radzieckiego , czy gdzie indziej, który stanowiłby zagrożenie dla porządku reprezentowanego wcześniej przez Związek Radziecki”.

Główne głębokie filary konfliktu na Ukrainie

Pozostawiając na boku wzniosłe narracje odwołujące się do psychologicznej wrażliwości zachodnich mas, które muszą spełnić przypisaną im rolę – aprobatę – spójrzmy na prawdziwe przyczyny, głębokie filary nowej konfrontacji w ogólnych ramach przetrwania Stanów Zjednoczonych Ameryki – konflikt na Ukrainie .

Te głębokie, współzależne filary to trzy:

- utrzymanie globalnej dominacji amerykańskiego systemu finansowego,

- osłabienia gospodarki UE poprzez maksymalne zniszczenie stosunków między Rosją a UE

- oraz znaczne osłabienie pozycji Rosji w kontekście przyszłego konfliktu z Chinami.

Wszystkie pozostałe elementy obecnego konfliktu na Ukrainie po stronie amerykańskiej, takie jak lobbing amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, podbój nowych rynków energii, ochrona znaczących amerykańskich aktywów gospodarczych na terytorium Ukrainy, intrygi korupcyjne, osobisty rewanżyzm rusofobicznych amerykańskich elit, imigranci z Europy Wschodniej i wiele innych - wydają mi się jedynie dodatkami, pochodnymi i konsekwencjami trzech wymienionych głównych przyczyn.

Pierwszy z trzech filarów leżących u podstaw konfliktu na Ukrainie: utrzymanie globalnej dominacji amerykańskiego systemu finansowego.

Globalna dominacja amerykańskiego systemu finansowego opiera się na wielu elementach, wśród których głównymi są eksterytorialność prawa USA, amerykańskie obligacje skarbowe i petrodolar .

Absolutnie niemożliwe jest poznanie i zrozumienie prawdziwych przyczyn nie tylko wydarzeń na Ukrainie, ale także przyczyn prawie wszystkich wojen inicjowanych bezpośrednio przez Stany Zjednoczone Ameryki, bez dokładnej wizji wspomnianych elementów. Przyjrzyjmy się im więc szczegółowo.

Dolar i eksterytorialność prawa amerykańskiego jako broń w wojnie gospodarczej

Koncepcja eksterytorialności prawa amerykańskiego polega na stosowaniu prawa amerykańskiego poza granicami Stanów Zjednoczonych Ameryki, co umożliwia amerykańskim sędziom wszczynanie postępowań sądowych w sprawie faktów mających miejsce w dowolnym miejscu na świecie.

Głównym elementem wykorzystywanym jako pretekst do zarzutów prawnych jest fakt, że w transakcjach użyto waluty narodowej USA.

Tym samym prawne mechanizmy eksterytorialności prawa amerykańskiego zapewniają amerykańskim firmom poważne przewagi konkurencyjne. Całkowicie nielegalne w świetle międzynarodowego prawa handlowego, ale całkowicie legalne w świetle prawa amerykańskiego.

Jak to działa?

Eksterytorialność prawa amerykańskiego zobowiązuje zagraniczne firmy wykorzystujące dolara amerykańskiego w swojej działalności do przestrzegania amerykańskich standardów, poddania się nadzorowi i kontroli państwa amerykańskiego, co umożliwia temu ostatniemu legalizację szpiegostwa gospodarczego i przemysłowego oraz realizację działania mające na celu zapobieganie rozwojowi konkurentów amerykańskich firm.

W przypadku ścigania przez Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych, obwinione zagraniczne firmy są zobowiązane do „uregulowania” swojej sytuacji poprzez objęcie nadzoru USA przez kilka kolejnych lat w ramach „programu zgodności”.

W celu ustanowienia ich dominacji nad światem wszczynane są niezliczone pozwy bez żadnych podstaw merytorycznych, których prawdziwym celem jest dostęp do poufnych informacji konkurentów i ingerencja gospodarcza.

Ponadto, sztucznie narażając zagraniczne firmy, które są przedmiotem zainteresowania amerykańskich grup, na ryzyko zapłacenia wysokich grzywien Stanom Zjednoczonym, amerykański wymiar sprawiedliwości stawia ofiary w sytuacji, w której te ostatnie nie są skłonne okazywać wrogości idei bycia przejęte przez firmy amerykańskie w celu uniknięcia poważnych strat finansowych.

Amerykańskie obligacje skarbowe i petrodolary

W rachunkowości istnieje takie pojęcie jak nieściągalne długi.

Amerykańskie bony skarbowe to obligacje, które są kupowane i wykupywane w dolarach amerykańskich i są zasadniczo nieściągalnym długiem .

Czemu?

Dziś dług publiczny państwa amerykańskiego przekroczył 31 bilionów dolarów i nadal rośnie o kilka miliardów dolarów dziennie. Liczba ta znacznie przekracza roczny PKB Stanów Zjednoczonych i zamienia większość papierów wartościowych wyemitowanych przez Departament Skarbu USA w wartości więcej niż wątpliwe, ponieważ te ostatnie podlegają zwrotowi w walucie krajowej. Waluta, której emisja nie jest poparta w większości żadnymi realnymi aktywami.

Wypłacalność amerykańskich obligacji skarbowych jest gwarantowana wyłącznie przez drukowanie pieniędzy i zaufanie do dolara amerykańskiego, które opiera się nie na jego realnej wartości, ale na militarnej dominacji USA nad światem.

A co z Rosją?

Od dojścia do władzy Władimira Putina Federacja Rosyjska rozpoczęła stopniową sprzedaż amerykańskich obligacji skarbowych. Od 2014 roku, czyli od początku konfliktu sprowokowanego przez USA na Ukrainie zamachem stanu, Rosja pozbyła się prawie całego amerykańskiego długu. O ile w 2010 roku Rosja była jednym z dziesięciu największych posiadaczy amerykańskich obligacji skarbowych o wolumenie ponad 176 mld dol ., to w 2015 r. posiadała tylko ok. 90 mld dol., tj. całkowita masa tych aktywów zmniejszyła się prawie o połowę w ciągu 5 lat. Dziś Rosja ma tylko około dwóch miliardów długu USA, co jest kwotą niezwykle małą, porównywalną z błędem statystycznym na światowym rynku obligacji skarbowych.

Wraz z Federacją Rosyjską Chińska Republika Ludowa również stopniowo pozbywa się tego niebezpiecznego dłużnika. Jeśli w 2015 r. posiadała ponad 1270 mld USD amerykańskich obligacji, to dziś jest to mniej niż 970 mld USD, tj. ¼ spadku w ciągu 7 lat. 

Wraz z pozbyciem się amerykańskich obligacji skarbowych Federacja Rosyjska zapoczątkowała stopniowy proces uwalniania świata z systemu petrodolara .

Rozpoczęła się błędna spirala: rozluźnienie systemu petrodolara zada poważny cios rynkowi amerykańskich obligacji skarbowych . Spadek popytu na dolara amerykańskiego na arenie międzynarodowej automatycznie spowoduje dewaluację waluty i de facto spadek popytu na waszyngtońskie bony skarbowe, co mechanicznie doprowadzi do wzrostu oprocentowania tych drugich, powodując, że sfinansowanie długu publicznego USA na obecnym poziomie jest niemożliwe.

Krytycy poglądu, że deprecjacja dolara w stosunku do wielu walut spowoduje bardzo poważne szkody dla gospodarki USA twierdzą, że słabszy dolar doprowadzi do znacznego wzrostu amerykańskiego eksportu, a co za tym idzie, będzie korzystny dla amerykańskich producentów, co w efekcie zmniejszy deficyt handlowy USA.

Jeśli mają absolutną rację co do korzystnych skutków dewaluacji dolara dla amerykańskiego eksportu, to zasadniczo mylą się co do nieuchronnie destrukcyjnych skutków końcowych tego procesu dla gospodarki amerykańskiej, ponieważ ich stanowisko ignoruje fundamentalny element: Stany Zjednoczone są krajem, który znajduje się na ścieżce deindustrializacji od wielu dziesięcioleci, a pozytywny wpływ na eksport będzie stosunkowo niewielki w obliczu gigantycznego deficytu handlowego. Deficyt, który już w 2021 roku osiągnął rekordowy poziom w historii Stanów Zjednoczonych, a wraz z dewaluacją dolara, co oznacza, że ​​koszt importu na wszystkich poziomach, będzie miał działanie absolutnie destrukcyjne.

Tym samym „rozliczenie” z dwoma winowajcami obecnej sytuacji – Rosją i Chinami – jest kluczowym elementem strategii przetrwania Stanów Zjednoczonych Ameryki .

Petrodolary

Wraz z upadkiem w 1971 r. obowiązujących od 1944 r. porozumień z Bretton Woods globalne uzależnienie od dolara zaczęło bardzo niebezpiecznie spadać dla gospodarki amerykańskiej, która musiała szukać alternatywnego sposobu na zwiększenie światowego popytu za walutę krajową.

Droga została znaleziona. W 1979 r. narodził się „petrodolar” w ramach amerykańsko-saudyjskiej umowy o współpracy gospodarczej: „ropa za dolary”. W ramach tej umowy Arabia Saudyjska zobowiązała się sprzedawać reszcie świata swoją ropę tylko w dolarach amerykańskich, a także reinwestować nadwyżki rezerw waluty amerykańskiej w obligacje skarbowe USA i spółki amerykańskie.

W zamian Stany Zjednoczone przyjęły zobowiązania i gwarancje bezpieczeństwa militarnego Arabii Saudyjskiej.

Następnie umowa „ropa za dolary” została rozszerzona na inne kraje OPEC i to bez żadnej rekompensaty ze strony Amerykanów, co doprowadziło do wykładniczej emisji dolara amerykańskiego. Stopniowo dolar stał się główną walutą handlową i innymi towarami, co zapewniło dolarowi rolę światowej waluty rezerwowej i dało Stanom Zjednoczonym niezrównaną przewagę i ogromne przywileje.

Dziś jesteśmy świadkami strategicznego zerwania w stosunkach między Stanami Zjednoczonymi a Arabią Saudyjską , co wynika z kilku głównych czynników, wśród których można wymienić bardzo znaczące ograniczenie importu ropy naftowej przez Amerykę, której Arabia była największym dostawcą; koniec amerykańskiego poparcia dla Arabii Saudyjskiej w wojnie z Jemenem i zamiar prezydenta USA Joe Bidena, by uratować układ nuklearny z irańskimi szyickimi mułłami, zaprzysięgłymi wrogami sunnickich Saudyjczyków.

Ta potrójna „zdrada” Amerykanów była niezwykle trudna dla Królestwa, które jest szczególnie wrażliwe na kwestie honoru w stosunkach dwustronnych. Strategiczne nieporozumienia między obydwoma państwami osiągnęły punkt kulminacyjny wraz z rozpoczęciem wojny na Ukrainie, kiedy to władze saudyjskie stanęły przed egzystencjalnym wyborem: iść dalej śladem Stanów Zjednoczonych lub dołączyć do obozu głównych przeciwników, jakimi są Chiny i Rosja. Wybrano drugą opcję.

W przeciwieństwie do Ameryki, która zaniedbała strategiczne interesy Saudyjczyków, Chiny wręcz przeciwnie, tylko zacieśniły współpracę z Arabią Saudyjską. Te stosunki dwustronne nie ograniczają się do sektora paliw kopalnych, ale znacznie się rozwijają w obszarach infrastruktury, handlu i inwestycji. Nie tylko duże chińskie inwestycje w Arabii stale rosną, a Chiny skupują obecnie prawie jedną czwartą światowego eksportu ropy Królestwa, ale Suwerenny Fundusz Królestwa planuje rozpocząć znaczące inwestycje w chińskie firmy w strategicznych sektorach.

Równolegle w sierpniu 2021 roku podpisano porozumienie o współpracy wojskowej między Królestwem Saudyjskim a Federacją Rosyjską.

Podobnie jak Rosja, Arabia Saudyjska weszła na ścieżkę de-dolaryzacji handlu i inwestycji z Chinami.

Wspólne i zsynchronizowane działania Rosji, Chin i krajów OPEC na ścieżce postępującej dedolaryzacji nabrały rozpędu wraz z wybuchem konfliktu na Ukrainie, który zdarł maski i wywoła niemal nieuchronny efekt lawinowy przeciwko globalnej dominacji amerykańskiego systemu finansowego w przyszłości, ponieważ banki centralne wielu krajów są zachęcane do ponownego przemyślenia logiki akumulacji rezerw oraz zalet inwestowania w amerykańskie obligacje skarbowe.

Wypowiedzenie wojny dolarowi amerykańskiemu

Działania militarne na Ukrainie przeciwko Rosji i zbliżająca się wojna w regionie Azji i Pacyfiku przeciwko Chinom to nic innego jak część reakcji USA, która działania Rosji i Chin przeciwko globalnej dominacji amerykańskiej waluty traktuje jako realną deklarację wojny. I Stany Zjednoczone mają absolutną rację, traktując to bardziej niż poważnie, ponieważ masowe odcięcie się od amerykańskich obligacji skarbowych, w połączeniu z postępującym wypieraniem systemu petrodolara przez potęgi takie jak Rosja i Chiny, jest niczym innym jak początkiem końca dla gospodarki amerykańskiej takiej jaką znamy ją od zakończenia II wojny światowej i początkiem końca Stanów Zjednoczonych, jakie znamy dzisiaj.

Kraje, które w przeszłości odważyły ​​się rzucić wyzwanie globalnej dominacji amerykańskiego systemu monetarnego, zapłaciły za swoją śmiałość najwyższą cenę.

Trudność polega na tym, że Federacja Rosyjska, podobnie jak Chińska Republika Ludowa, to potęgi militarne, na które w żadnych okolicznościach nie można bezpośrednio napadać – co byłoby równoznaczne z samobójstwem. Tylko wojny zastępcze i wojny hybrydowe mogą mieć miejsce przeciwko tym dwóm krajom.

Dziś jesteśmy w „fazie rosyjskiej”, jutro będziemy w „fazie chińskiej” konfrontacji.

Należy zauważyć , że wydarzenia na Ukrainie nie są bynajmniej pierwszą, ale trzecią wielką wojną dolara amerykańskiego , nie mówiąc już o dwóch „zimnych” wojnach dolarowych.

Czym są te wojny, poza tą, którą znamy dzisiaj?

To jest wojna w Iraku i wojna w Libii. A dwie „zimne” wojny dolarowe to wojny z Iranem i Wenezuelą.

Pierwsza wielka wojna dolarowa

Mówiąc o pierwszej wojnie dolarowej, czyli wojnie w Iraku , trzeba odłożyć na bok słynną fiolkę wyimaginowanego wąglika, którą sekretarz stanu USA Colin Powell potrząsnął w ONZ 5 lutego 2003 r., aby zniszczyć kraj i masakrować naród iracki – i przypomnieć sobie fakty. Fakty dalekie od amerykańskich fantazji.

W październiku 2000 r. prezydent Iraku Saddam Hussein ogłosił, że nie jest już skłonny sprzedawać swojej ropy za dolary amerykańskie i że krajowa energia będzie sprzedawana wyłącznie w euro.

Takie oświadczenie było równoznaczne z podpisaniem wyroku śmierci na jego autora.

Według obszernego badania przeprowadzonego przez American Civil Liberties Union i American Journalism Independence Foundation, w latach 2001-2003 rząd Stanów Zjednoczonych złożył 935 fałszywych oświadczeń na temat Iraku, z czego 260 pochodziło bezpośrednio od George'a W. Busha. A z 260 celowo fałszywych oświadczeń Prezydenta Stanów Zjednoczonych, 232 dotyczyły obecności w Iraku nieistniejącej broni masowego rażenia.

Fiolka Colina Powella, po 254 fałszywych wypowiedziach tego ostatniego na ten sam temat, była jedynie zwieńczeniem długich i żmudnych przygotowań krajowej i międzynarodowej opinii publicznej do nieuniknionego zniszczenia irackiego zagrożenia, jakie stanowiło dla amerykańskiej waluty.

A kiedy w lutym 2003 roku Saddam Husajn spełnił swoją „groźbę” sprzedając ponad 3 miliardy baryłek ropy naftowej o wartości 26 miliardów euro – miesiąc później Stany Zjednoczone dokonały inwazji i całkowitego zniszczenia Iraku, tragicznych konsekwencji które wraz ze zniszczeniem całej infrastruktury kraju i kolosalną liczbą zabitych ludzi są dobrze znane wśród ludności cywilnej. Do dziś władze USA stanowczo utrzymują, że wojna ta nie miała absolutnie nic wspólnego z dążeniem Iraku do uwolnienia się od systemu petrodolara.

Wobec całkowitej bezkarności sądowej za zbrodnie przeciwko ludzkości popełniane przez kolejne rządy Stanów Zjednoczonych, te ostatnie nawet nie zadają sobie trudu, by zatuszować je opowieściami, które zasługują na choćby najmniejszą wiarygodność w oczach społeczności międzynarodowej.

Fakty są dobrze znane i na tym moglibyśmy poprzestać. Ale żeby jeszcze bardziej przybliżyć proces „obrony” amerykańskich interesów, w tym bieżące wydarzenia na Ukrainie, porozmawiajmy też o przedostatniej – drugiej wielkiej wojnie dolarowej – wojnie w Libii .

 

Oleg Nestarenko

Wersję polską opracował SpiritoLibero

Dokończenie artykułu w pierwszym komentarzu.