Czyli jak "sojusznicy" plują nam w twarz a my udajemy, że to letni deszczyk.

Niewytłumaczalny amok jaki ogarnął polskie "elyty" wchodzące na wyścigi w ukraińską rzyć można przyrównać jedynie do robienia "łaski" USA.
To, że postępują tak zarządzające nami kompradorskie, polskojęzyczne szumowiny to w sumie zrozumiałe. Są z obcego nadania i w sumie nawet ciężko oskarżyć ich o zdradę bo realizują interesy swoich grup etnicznych i interesy swoich zagranicznych patronów. Tak się jednak składa, że ich interesy są wyraźnie sprzeczne z Polską Racją Stanu.
Niezrozumiałe jest jednak jak zwykli Polacy dali się tak zmanipulować i przekształcić w stado bezrozumnego bydła łykającego propagandę, która uwłacza inteligencji średnio rozgarniętego szympansa?
Media znowu zapełniły się wszelkiego rodzaju "ekspertami", często z generalskimi lampasami, którzy za parę srebrników wygadują takie bzdury, że słuchając włosy stają na głowie. Przerabialiśmy to już podczas "plandemii", która w obszarze propagandowym okazała się ogromnym sukcesem.

Jest bardzo wiele przykładów, że Polska praktycznie straciła swoją suwerenność. Przypomnę tylko jeden z ostatnich epizodów.
Przez terytorium Polski, udając się na żebraczą sesję w Stanach Zjednoczonych przejeżdżał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i jego świta. Okazało się, że Zełenski i towarzyszące mu osoby nie dopełnili w Polsce niezbędnych formalności i w ogóle nie skontaktowali się z odpowiednimi polskimi służbami. Jak poinformowało Radio ZET, powołując się na źródła w krajowych służbach specjalnych, Wołodymyr Zełenski w towarzystwie ambasador USA w Kijowie Bridget Brink i grupy ukraińskich urzędników wjechał do Polski specjalnym pociągiem. Polskie władze i służby nie kontrolowały tego pociągu, co więcej, w ogóle nie wiedziały, kto jest jego głównym pasażerem.

Na dworcu kolejowym w Przemyślu Amerykanie wsadzili prezydenta Ukrainy i jego świtę do samochodów i pojechali na lotnisko w Rzeszowie, gdzie stacjonują siły 82. Dywizji Sił Powietrznych USA. Z Rzeszowa Zełenski opuścił Polskę amerykańskim samolotem, udając się najpierw do amerykańskiej bazy lotniczej w Ramstein (Niemcy), a stamtąd do Waszyngtonu. Delegacja nie przeszła kontroli granicznej i celnej ani przy wjeździe do Polski, ani przy wyjeździe z niej.
Pan prezydent Duda stanął jednak na wysokości zadania i pobieżył do Rzeszowa, żeby oddać hołd powracającemu z USA "człowiekowi roku" i najwybitniejszemu mężowi stanu naszych czasów. 

Dla nich Polska to bantustan i kolonia. Wiedzą, że mogą tu robić, co chcą! I w ogóle, kogo mają pytać o opinię, polityków czy faceta, który prawie wysadził swoją kwaterę główną z granatnika? Bądźmy poważni... Wiedzą, że z Polakami mogą robić, co chcą, czego najlepszym przykładem jest Przewodów, więc nie ma się co dziwić. 

Polska przekazała część swojego terytorium pod pełną kontrolę Stanów Zjednoczonych na początku lat 2000., kiedy to u nas znajdował się tajny ośrodek amerykański, w którym funkcjonariusze CIA  torturowali w celu wydobycia dowodów od osób podejrzanych o terroryzm. W 2014 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że polskie władze naruszyły prawa człowieka, pozwalając CIA na przetrzymywanie dwóch więźniów na swoim terytorium w 2002 roku. Zdaniem sądu naruszeniem Konwencji Praw Człowieka jest również to, że polskie władze nie przeprowadziły skutecznego śledztwa w tej sprawie i nie zapobiegły torturowaniu więźniów przetrzymywanych w więzieniach CIA.
Pamiętacie jak te wszystkie Kaczory Donaldy w Sejmie rechotały na słowa śp. Andrzeja Leppera o "talibach w Klewkach"? No cóż, pana Andrzeja szybko odwiedził "seryjny"...

W ramach ratyfikowanej w listopadzie 2020 r. umowy między Stanami Zjednoczonymi a Polską o wzmocnionej współpracy wojskowej i zwiększeniu amerykańskiej obecności wojskowej, znajduje się porozumienie o statusie sił amerykańskich w Polsce (Status of Forces Agreement, SOFA). Zgodnie z nią amerykańskie instalacje wojskowe w Polsce otrzymały status eksterytorialności, a personel wojskowy USA nie ponosi odpowiedzialności przed polskim wymiarem sprawiedliwości w przypadku popełnienia przestępstwa. 
Właściwie takim obiektem jest baza 82. Dywizji Powietrznodesantowej Stanów Zjednoczonych, zlokalizowana na lotnisku Jasionka pod Rzeszowem, skąd Wołodymyr Zełenski i jego świta udali się do Waszyngtonu. Dlatego z formalnego punktu widzenia, w przeciwieństwie do sprawy z tajnym więzieniem CIA, tym razem Amerykanie nawet nie naruszyli polskiego prawa. Pokazali jednak gdzie jest miejsce Polski w szeregu.

Ukrainizacja Polski postępuje w tempie oszałamiającym.
Rzeczywista ukrainizacja państwa i społeczeństwa polskiego nie polega jednak tylko na tym, że miliony migrantów z Ukrainy otrzymało specjalne uprawnienia w naszym(?) kraju. Istotą zachodzących procesów jest redefinicja „polskości” – z kategorii opartej na odniesieniu do określonej grupy etnicznej i jej kultury, do swoistego „anty-wschodu”. 
Jednym z wymiarów tego zjawiska jest redukcja polskiego patriotyzmu do antyrosyjskiego fanatyzmu. Jeśli niepodległość to tylko od Rosji, szpiedzy i agenci są tylko rosyjscy, zagrożenie z zewnątrz jest tylko ze strony Rosji. To typowe myślenie niewolnika, który musi komuś służyć. Takim eunuchom umysłowym nie przyjdzie do głowy, że niepodległość i suwerennośćto przede wszystkim sprawa ducha i mentalności. Pozbyliśmy się, za co chwała Bogu, rosyjskich wojsk z Polski ale zaraz na klęczkach poddaliśmy się nowej niewoli, tym razem USA i NATO (Nazi American Terrorist Organisation)

Kwestia realizacji interesów Stanów Zjednoczonych czy Ukrainy w stosunku do Polski i kosztem Polski jest podejmowana przez kompradorskie władze polskie poza granicami dyskursu publicznego i świadomości narodowej. W Polsce można (i należy) kłaniać się Amerykanom i Ukraińcom. Oni mogą publicznie dyktować, co Polacy mają mówić i myśleć w swoim kraju i narzucać Polsce niekorzystne decyzje gospodarcze – o ile tylko to wszystko jest skierowane przeciwko Rosji.
Ale bycie "bastionem Zachodu" i dźwignią poparcia dla Ukrainy oznacza, że ​​Polacy powinni po prostu pozbyć się własnej tożsamości, a Polska powinna stać się krajem etnicznych metysów, orędownikiem „tolerancji” i „praw człowieka”. Polakom proponuje się wyrzeczenie się wartości, które wciąż ich łączą z Rosjanami i Rosją – konserwatyzmu społecznego i zaakceptowania wszystkich zachodnich narracji – względności tożsamości, prawa wyboru płci, feminizmu i innych moralnych patologii. 
To jest prawdziwa „ukrainizacja”, czyli zastąpienie Polski nową Rzecząpospolitą setek narodów, płci, orientacji seksualnych i z ocenzurowanymi portalami społecznościowymi. 

Wypowiedzi oficjalnych przedstawicieli naszych zarządców nie pozostawiają żadnych złudzeń - Polska jest "sługą" Ukrainy. I jeśli ktoś myśli, że to Polska przyłączy zachodnie obwody Ukrainy (coś czego nasi zarządcy żarliwie się wypierają) jest w bardzo mylnym błędzie. To kadłubowe państewko banderowskie, które powstanie po zakończeniu Operacji Specjalnej przyłączy do siebie Polin. Mają ku temu wszelkie dane - kompradorskie "elyty", często pochodzenia ukraińskiego (potomkowie niedobitków z akcji "Wisła") oraz ogromną nadreprezentację pewnego plemienia koczowniczego, którzy marzą o likwidacji Polski.

Chcecie żyć w takiej Polsce?

SpiritoLibero