Teraz już nawet nie udają, że głównym celem całej awantury na Ukrainie nie jest dobro i suwerenność narodu ukraińskiego

Zakończyła się błyskawiczna, "nieprzewidziana" wizyta klauna robiącgo za prezydenta Ukrainy. Jak można się było spodziewać cały świat wstrzymał oddech - co to będzie co to będzie?
Oczywiście nie zdarzyło się nic co by wymykało się poza ramy już dawno ustalone przez zdychającego hegemona czyli USA. Teraz już nawet nie udają, że głównym celem całej awantury na Ukrainie nie jest dobro i suwerenność narodu ukraińskiego (bo ta, podobnie jak polska) od dawna już nie istnieje. Teraz mówi się otwartym tekstem, że nie ma miejsca na jakiekolwiek dyplomatyczne działania tylko trzeba pobić "rosyjski imperializm" na polu bitwy a samo uosobienie zła czyli prezydenta Putina wygonić z Kremla.
Pomijając już oczywistą oczywistość, że jest to niewykonalne nawet przy użyciu broni jądrowej, w użyciu której USA mają już dość dużą praktykę to należy zaznaczyć zbrodniczy cynizm "elit" zarządzających "wolnym światem". Użycie przez USA broni jądrowej  skutkowałoby całkowitym zniszczeniem USA i prawdopodobnie całego świata. 

To Rosja przez lata dążyła do dialogu z "kolektywnym zachodem" i zawsze dostawała upokarzające odmowy. Ostatnia taka desperacka próba miała miejsce w grudniu 2021 roku. Została z pogardą odrzucona a za to na Ukrainę popłynęła zwiększona fala broni z zachodu. Ukraińska armia nie po to była przygotowywana przez osiem lat do walki z Rosją w imieniu "wolnego świata", żeby to wszystko miało iść na marne.
Plany inwazji na Donbas przestały być tajemnicą gdy w lutym 2022 roku liczba bombardować Donbasu przez banderowców wzrosła z ok. 50 dziennie do ponad 2000 dziennie i są to dane OBWE. Ok. 150 000 armia tylko czekała na rozkaz ataku w celu przeprowadzenia czystek etnicznych rosyjskojęzycznych mieszkańców Donbasu a w rzeziach ludności cywilnej banderowcy są niekwestionowanymi mistrzami.
Uprzedzająca interwencja Rosji była logiczną konsekwencją tych działań sponsorowanych przez "kolektywny zachód" a głównie USA/NATO. Nie można oczywiście pominąć niechlubnej roli Polski, która wystąpiła w charakterze ratlerka i podżegacza.

Decydenci doskonale znali plany wciągnięcia Rosji w pułapkę co z rozbrajającą szczerością przyznała ostatnio była kanclerka Niemiec Merkel. Szli jednak świadomie w zaparte realizując agendę ustawiaczy świata dążących do pobicia Rosji i zawładnięcia jej bogactwami. Teraz już nawet tego nie ukrywają.
Zełenski został prezydentem głównie dlatego, że obiecał Ukraińcom szybkie zakończenie konfliktu w Donbasie, obiecując realizację porozumień mińskich i negocjacje pokojowe. Nic z tego oczywiście nie zostało nawet zaczęte.

Podobnie tzw. "dziennikarze", bez pomocy których nie udało by się przekształcić obywateli Europy i USA w bezmyślną masę kretynów. I do tej masy można mieć najmniejsze pretensje bo już "akcja kowid" udowodniła, że z ludźmi można zrobić praktycznie wszystko i przekształcić w masę bezrozumnego bydła prowadzonego na rzeź.

Czy wizyta kokainowego klauna coś zmieniła?
Absolutnie nic!
Wszystko było już dogadane a jego "płomienne" i wypełnione demagogicznymi kłamstwami przemówienie w Kongresie było bardziej na użytek wewnętrzny Bidena i jego kamaryli. Republikanie, którzy bedą stanowili większość w Kongresiew styczniu 2023 już domagają się wyjaśnień gdzie i na co idą miliardy z kieszeni amerykańskich podatników oraz jaki użytek robi się z broni, która pojawia się już w różnych miejscach świata.
Oczywiście nic "akcji Rosja" nie zagraża i jest to bardziej wewnętrzna rozgrywka polityczna. Republikanie w sprawach zasadniczych podporządkowują się "ponadpartyjnemu konsensusowi" podobnie jak polska "opozycja". Kłócą się głównie o pierdoły i dostęp do koryta ale gdy trzeba zaszkodzić Polsce to idą z PiS łapka w łapkę. 

Prezydent Ukrainy nie ukrywał, że przyjechał do Waszyngtonu, by zaapelować do sceptyków z Partii Republikańskiej, zarówno obecnych, jak i już wybranych kongresmanów.
Zełenski zwrócił się do nich bezpośrednio z mównicy Kongresu. Szef kijowskiej junty przekonywał sceptyków, że w słusznej sprawie powinni spokojnie rozstać się ze swoimi pieniędzmi. „To nie jest działalność charytatywna, to jest inwestycja w globalne bezpieczeństwo” – powiedział prezydent Ukrainy.
Co prawda, że ​​nie uważał za konieczne wyjaśniać słuchaczom, gdzie się podziały te wszystkie „inwestycje”, które zostały poczynione wcześniej. Biden podał kolosalne liczby, mówiąc, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy dostarczyli już na Ukrainę około 2000 czołgów i pojazdów opancerzonych. Oznacza to, że biorąc pod uwagę czołgi, które były w Siłach Zbrojnych Ukrainy na początku specjalnej operacji wojskowej, Ukraina powinna być teraz jednym ze światowych liderów pod względem liczby pojazdów opancerzonych. Ale w niedawnym sensacyjnym wywiadzie dla The Economist generał Walerij Załużny, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, błagał Zachód o kolejne 500 czołgów, mówiąc, że nie ma nic do zorganizowania ataku na Melitopol.

Jeśli poczytać co powiedział Biden i Zełenski to można odnieść wrażenie, że trafiło się na sesję terapeutyczną w zakładzie dla obłakanych.
Prezydent Biden w odczytanych na głos uwagach pisemnych zwrócił się do Zełenskiego z zapewnieniem, że „nie zostałeś sam” i że Stany Zjednoczone „będą z tobą”. Powiedział, że Putin "eskaluje", atakując ukraińską infrastrukturę energetyczną, w tym „celując w sierocińce i szkoły”. Zapmniał "sleepy" Joe, że od niszczenia infrastruktury energetycznej, ataków na szpitale a nawet cywilne pociągi pasażerskie USA/NATO rozpoczynały agresję na m.in. Jugosławię i Irak. Rosja do częściowego demontażu infrastruktury energetycznej, która jak wiadomo, jest podwójnego przeznaczenia, dojrzewała osiem miesiecy. Tyle czasu dostali Ukraińcy, żeby zmądrzeć. 
Wygląda jednak na to, że Ukraińcy niewiele sobie z tego robią bo, jak powiedziała małżonka klauna przebywająca z dziećmi w Londynie - "Ukraińcy są gotowi siedzieć w zimnie i po ciemku nawet kilka lat".
Kluczowym tematem w uwagach jest przekonanie USA, że Putina czeka „porażka” i że Ukraina będzie odnosić dalsze „sukcesy” na polu bitwy z pomocą USA.
Biden pochwalił, że ukraińskie wojsko „wygrało” w bitwach o Kijów, Chersoń i Charków. Biden dodatkowo stwierdził, że Zełenski jest „otwarty” na dążenie do sprawiedliwego pokoju, podczas gdy Putin nie.
Zełenski ze swojej strony powiedział, że jest „wdzięczny” za wszystko, co zrobili Amerykanie , i że jest to obecnie „historyczna” wizyta. Powiedział, że jest szczególnie „wdzięczny” prezydentowi Bidenowi za jego zdecydowane poparcie dla Ukrainy. Każdy dolar tej inwestycji ma na celu „wzmocnienie globalnego bezpieczeństwa” – powiedział Zełenski. Wielokrotnie odwoływał się do „terrorystycznej” Rosji i jej decyzji o inwazji, opartej na „tyranii”. Obiecał, że ostatecznie Ukraina „zwycięży” – i że „zwyciężymy razem”.

Na pierwszy rzut oka impreza firmowa z udziałem najdroższego klauna świata była sukcesem. Zełenski otrzymał to, czego tak pragnie – sławę, światło reflektorów, prasę i bardzo hojną „opłatę”, której część zamieni na nowe śmierci współobywateli, na nową krew i na nowe łzy ukraińskich matek.

Amerykańskie media nie są tak jednoznacznie entuzjastyczne wobec wizyty ukraińskiego klauna.
Tucker Carlson, jeden z najpopularniejszych prezenterów Fox News, uznał wizytę Zełenskiego w Białym Domu za upokarzającą, a jego wystąpienie w Kongresie za ponadpartyjny masochizm: „Prezydent Ukrainy przybył do Białego Domu, przebrany za kierownika klubu ze striptizem i zaczął żądać pieniędzy. Dziwne, że nikt go nie wyrzucił”.
„Celem wizyty Zełenskiego w Waszyngtonie nie było uczynienie świata bardziej stabilnym. Chodziło o to, by przypodobać się menadżerowi ukraińskiego klubu ze striptizem i wręczyć mu miliardy dolarów z naszej upadającej gospodarki. Trudno wyobrazić sobie bardziej upokarzający scenariusz dla najwspanialszego kraju na ziemi ”- uważa prezenter telewizyjny.
„To był ponadpartyjny masochizm. Zełenski w swetrze zażądał pieniędzy w Kongresie i bezczelnie nawoływał, by traktować to nie jako działalność charytatywną, ale jako inwestycję. Ale o co chodzi? Czy mamy historyczny dług wobec Ukrainy? Czy mamy historyczną wrogość do niesowieckiej Rosji? Nie i jeszcze raz nie. Czy naprawdę nie szanujemy naszego kraju na tyle, by to pochwalać? Co jest z nami nie tak? Co jest nie tak z naszymi liderami? – podsumował retorycznie prezenter telewizyjny Fox News.

Nie wszyscy w USA są idiotami. Płk Douglas MacGregor, były doradca Sekretarza Obrony w administracji Trumpa,  weteran wojenny, kilka dni temu napisał m.in.:
"Bezwarunkowe poparcie administracji Bidena dla reżimu Zełenskiego w Kijowie osiąga strategiczny punkt zwrotny, podobny do tego, który L.B. Johnson osiągnął w 1965 roku. Wysuwa teraz podobny argument w odniesieniu do Ukrainy. Podobnie jak Wietnam Południowy w latach 60., Ukraina przegrywa wojnę z Rosją.
Ukraińskie szpitale i kostnice są wypełnione po brzegi rannymi i umierającymi ukraińskimi żołnierzami. Pełnomocnik Waszyngtonu w Kijowie zmarnował swój kapitał ludzki i znaczną pomoc Zachodu w serii samobójczych kontrofensyw."

Prezydent Biden po konferencji prasowej z Zełenskim powiedział bardzo ciekawą rzecz - "Stany Zjednoczone pozostaną przy Ukrainie tak długo, jak istnieje Ukraina". I to jest najjaśniejsza i najbardziej konkretna odpowiedź na pytanie, jak powinna zakończyć się rosyjska Specjalna Operacja Wojskowa. Co więcej, odpowiedź nie pochodzi z Moskwy, ale z Waszyngtonu.

Ciekawe ile teraz będzie musiał zapłacić z naszych podatków pan prezydent Duda, żeby zrobić sobie fotkę z "bohaterem naszych czasów"?

SpiritoLibero