Wrogość Waszyngtonu wobec Rosji ma długą historię, sięgającą roku 1918, kiedy Woodrow Wilson wysłał na Syberię ponad 7000 żołnierzy .

„Celem Zachodu jest osłabienie, podzielenie i ostatecznie zniszczenie naszego narodu. Otwarcie stwierdzają, że po tym, jak udało im się zdemontować Związek Radziecki w 1991 roku, nadszedł czas, aby podzielić Rosję na wiele oddzielnych regionów, które będą się wzajemnie zwalczać”. Prezydent Rosji Władimir Putin

„Cheney 'chciał zobaczyć demontaż nie tylko Związku Radzieckiego i Imperium Rosyjskiego, ale także samej Rosji, aby nigdy więcej nie mogła być zagrożeniem dla reszty świata'... Zachód musi dokończyć projekt, który rozpoczął się w 1991 roku. Dopóki imperium moskiewskie nie zostanie obalone, region i świat nie będą jednak bezpieczne…” („ Dekolonizacja Rosji ”, „The Atlantic”)

Wrogość Waszyngtonu wobec Rosji ma długą historię, sięgającą roku 1918, kiedy Woodrow Wilson wysłał na Syberię ponad 7000 żołnierzy. W Stanach Zjednoczonych działalność Amerykańskich Sił Ekspedycyjnych, które przebywały w tym kraju od 18 miesięcy, już dawno zniknęła z podręczników historii, ale Rosjanie nadal pamiętają ten incydent jako kolejny przykład nieustannej interwencji Ameryki w sprawy sąsiadów. Faktem jest, że elity Waszyngtonu zawsze mieszały się w sprawy Rosji pomimo silnego sprzeciwu Moskwy.Rzeczywiście, bardzo wielu przedstawicieli zachodnich elit nie tylko uważa, że ​​należy podzielić Rosję na mniejsze jednostki geograficzne, ale naród rosyjski powinien nawet z zadowoleniem przyjąć takie osiągnięcie. Zachodni przywódcy w Anglosferze są tak pochłonięci arogancją i własnym poczuciem wyjątkowości, że szczerze mówiąc, naprawdę wierzą, że ludność rosyjska chciałaby, aby ich kraj został rozbity na małe państwa otwarte na żarłoczną eksploatację zachodnich gigantów naftowych, przemysł wydobywczy i oczywiście Pentagon . Oto jak geopolityczny umysł Waszyngtonu, Zbigniew Brzeziński, podsumował to w artykule w Foreign Affairs :
„Biorąc pod uwagę wielkość i różnorodność (Rosji), zdecentralizowany system polityczny i gospodarka wolnorynkowa mogą uwolnić twórczy potencjał narodu rosyjskiego i ogromne zasoby naturalne Rosji. Utworzenie konfederacyjnej Rosji, składającej się z Rosji europejskiej, republiki syberyjskiej i republiki dalekowschodniej, spowodowałoby,że łatwiej byłoby też pielęgnować bliższe stosunki gospodarcze z sąsiadami. Każda jednostka Konfederacji byłaby w stanie wykorzystać swój lokalny potencjał twórczy, tłumiony przez wieki ciężką, biurokratyczną ręką Moskwy. Z kolei zdecentralizowana Rosja byłaby mniej podatna na imperialną mobilizację.(Zbigniew Brzeziński, Geostrategia dla Eurazji, Foreign Affairs, 1997)

„Łagodnie skonfederowana Rosja”, przewidziana przez Brzezińskiego, byłaby narodem bezzębnym i zależnym, niezdolnym do obrony swoich granic i suwerenności. Nie byłaby w stanie powstrzymać najpotężniejszych państw przed inwazją, okupacją i tworzeniem baz wojskowych na jej terytorium. Nie byłaby też w stanie zjednoczyć swoich odmiennych narodów pod jedną flagą ani realizować pozytywnej „zjednoczonej” wizji przyszłości kraju. Skonfederowana Rosja, podzielona na miriady mniejszych części, pozwoliłaby Stanom Zjednoczonym na utrzymanie dominującej roli w regionie bez gróźb i ingerencjii. I to wydaje się być prawdziwym celem Brzezińskiego, jak wskazał w tym fragmencie swojego opus magnum Wielka Szachownica. Oto, co napisał:
„Dla Ameryki główną nagrodą geopolityczną jest Eurazja a globalny prymat Ameryki zależy bezpośrednio od tego, jak długo i jak skutecznie utrzyma się jej dominacja na kontynencie euroazjatyckim”. (" WIELKA SZACHOWNICA - amerykański prymat i geostrategiczne imperatywy ", Zbigniew Brzeziński, s. 30, Basic Books, 1997)

Brzeziński zwięźle podsumowuje imperialne ambicje Stanów Zjednoczonych. Waszyngton planuje ustanowić swój prymat w najbogatszym i najludniejszym regionie świata, Eurazji. Aby to zrobić, Rosja musi zostać zniszczona i podzielona, ​​jej przywódcy muszą zostać obaleni i zastąpieni a jej ogromne zasoby muszą zostać przeniesione w żelazny uścisk globalnych macherów, którzy wykorzystają to do utrwalenia przepływu bogactwa ze wschodu na zachód. Innymi słowy, Moskwa musi zaakceptować swoją skromną rolę w nowym porządku, de facto jako amerykańska firma wydobywcza i gazowa .

Waszyngton nigdy tak naprawdę nie odszedł od swojego celu, jakim jest zniszczenie państwa rosyjskiego. W rzeczywistości niedawno opublikowana Strategia Bezpieczeństwa Narodowego (NSS) wraz z raportem Kongresu zatytułowanym „Odnowiona rywalizacja między wielkimi mocarstwami: implikacje dla obrony - kwestie dla Kongresu”, to potwierdza. Wiele z tego, co tu powiedzieliśmy, to fakt, że Stany Zjednoczone zamierzają zmiażdżyć każdą pojawiającą się opozycję wobec swojej ekspansji w Azji Środkowej, aby stać się dominującym graczem w tym regionie. Oto fragment raportu Kongresu:
"Cel USA, jakim jest zapobieganie powstawania regionalnych hegemonów w Eurazji , aczkolwiek od dawna, nie jest wyryty w kamieniu: jest to wybór polityczny, który odzwierciedla dwa osądy : (1) biorąc pod uwagę ilość ludzi, zasoby i działalność gospodarczą w Eurazji, regionalny hegemon w Eurazji oznaczałby koncentrację władzy wystarczająco dużą, by zagrozić żywotnym interesom USA ; oraz (2) że Eurazja nie dokonuje wiarygodnej samoregulacji w zakresie zapobiegania powstawaniu regionalnych hegemonów, co oznacza, że ​​krajów Eurazji nie można uznać za zdolne do zapobiegania, poprzez własne działania, powstawaniu regionalnych hegemonów i mogą potrzebować wsparcia jednego lub więcej krajów spoza Eurazji, aby móc to robić niezawodnie.” („Odnowiona konkurencja wielkich mocarstw: implikacje dla obrony — zagadnienia dla Kongresu”, Kongres USA)

Czym różni się ta nowa iteracja oficjalnej polityki zagranicznej USA od tak zwanej doktryny Wolfowitza, ogłoszonej przed wojną w Iraku. Oto ona:
„Naszym pierwszym celem jest zapobieżenie, na terenie byłego Związku Radzieckiego lub gdzie indziej, ponownemu pojawieniu się nowego rywala, który stanowi zagrożenie w porządku tego, jaki stwarzał wcześniej Związek Radziecki. Jest to dominujący czynnik stojący za nową regionalną strategią obrony i wymaga, abyśmy starali się zapobiec zdominowaniu przez wrogą potęgę regionalną, której zasoby, pod skonsolidowaną kontrolą, byłyby wystarczające do wygenerowania globalnej potęgi."

Jak widać, nie nastąpiła żadna znacząca zmiana w polityce od czasu, gdy Wolfowitz sformułował swoją doktrynę prawie dwie dekady temu. Amerykański establiszment polityki zagranicznej nadal stanowczo domaga się prawa Waszyngtonu do dominacji w Azji Środkowej i postrzega każdego konkurenta w regionie jako zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa narodowego. Jest to dodatkowo podkreślone przez fakt, że zarówno Rosja jak i Chiny zostały zidentyfikowane w najnowszej strategii bezpieczeństwa narodowego jako „strategicznych konkurentów”, co jest głębokim państwowym eufemizmem dla śmiertelnych wrogów. 

Ostatecznym celem Stanów Zjednoczonych i NATO jest podzielenie i opanowanie największego państwa świata, Federacji Rosyjskiej, a nawet ustanowienie wiecznego nieładu (somalizacja) na jego rozległym terytorium lub przynajmniej na części Rosji i na przestrzeni postsowieckiej...
Ostatecznym celem Stanów Zjednoczonych jest zapobieganie pojawianiu się alternatyw dla integracji euroatlantyckiej w Europie i Eurazji. Dlatego zniszczenie Rosji jest jednym z jej celów strategicznych.

Przeprojektowanie Eurazji: waszyngtońskie mapy podzielonej Rosji

Po rozpadzie Federacji Rosyjskiej artykuł [Dmytro Sinchenko] stwierdza, że ​​jakakolwiek dwubiegunowa rywalizacja między Moskwą a Waszyngtonem zakończy się po III wojnie światowej. W ostrej sprzeczności stwierdza, że ​​tylko po zniszczeniu Rosji powstanie prawdziwy wielobiegunowy świat, ale oznacza to, że Stany Zjednoczone będą dominującą potęgą światową, nawet jeśli Waszyngton i Unia Europejska zostaną osłabione oczekiwaną wielką wojną z Rosją.

Stosunki Waszyngtonu z Rosją zawsze były kontrowersyjne, ale wynika to w dużej mierze z geostrategicznych ambicji Waszyngtonu a nie z destrukcyjnych zachowań ze strony Moskwy. Jedyną zbrodnią Rosji jest okupacja terytorium w części świata, którą Stany Zjednoczone chcą za wszelką cenę kontrolować. 
Kiedy Hillary Clinton po raz pierwszy ogłosiła, że ​​Stany Zjednoczone zamierzają „zmienić Azję”, większość ludzi uważała za rozsądny plan przeniesienia zasobów z Bliskiego Wschodu do Azji w celu zwiększenia udziału Stanów Zjednoczonych na najszybciej rozwijającym się rynku świata. Nie zdawali sobie wówczas sprawy, że politycy zamierzali wepchnąć Rosję w krwawą wojnę lądową z Ukrainą, aby „osłabić” Rosję, aby Waszyngton mógł rozprzestrzenić swoje bazy wojskowe w eurazjatyckich masach bez napotkania opozycji.I nikt nie przewidział, jak daleko posunie się Waszyngton, by sprowokować, izolować i demonizować Rosję w wyraźnym celu usunięcia jej przywódców politycznych i podzielenia kraju na kilka małych państw . Oto, co powiedziała Hillary w 2011 roku:
„Wykorzystanie wzrostu i dynamiki Azji ma fundamentalne znaczenie dla amerykańskich interesów gospodarczych i strategicznych. Otwarte rynki w Azji oferują Stanom Zjednoczonym bezprecedensowe możliwości inwestowania, handlu i dostępu do najnowocześniejszych technologii. Amerykańskie firmy muszą wykorzystać ogromną i rosnącą bazę konsumencką Azji.
Region już teraz generuje ponad połowę światowej produkcji i prawie połowę światowego handlu. Szukamy możliwości prowadzenia jeszcze większej liczby interesów w Azji i naszych możliwości inwestycyjnych na dynamicznych rynkach Azji” („ Amerykańskie stulecie Pacyfiku ”, Sekretarz Stanu Hillary Clinton, Foreign Policy Magazine, 2011)

Uważna lektura przemówienia Clintona wraz z rewizją Doktryny Wolfowitza pomoże nawet najbardziej tępemu czytelnikowi wyciągnąć oczywiste wnioski na temat obecnego konfliktu na Ukrainie, konfliktu, który prawie nie ma nic wspólnego z tak zwaną „rosyjską agresją”. ale chodzi o plan Waszyngtonu dotyczący projekcji władzy w Azji, kontrolowania ogromnych rosyjskich rezerw ropy i gazu, otaczania Chin bazami wojskowymi i ustanowienia amerykańskiej dominacji w epicentrum najbardziej prosperującego rynku tego stulecia. 

Oto znowu Putin:
„Aby wyzwolić się z najnowszej sieci wyzwań, muszą za wszelką cenę zdemontować Rosję, a także inne państwa, które wybierają suwerenną ścieżkę rozwoju, aby dalej plądrować bogactwo innych narodów i wykorzystywać je do zatykania własnych dziur. Jeśli tak się nie stanie, nie mogę wykluczyć, że będą próbowali wywołać upadek całego systemu i obwiniać o wszystko, albo, nie daj Boże, zdecydują się na użycie starej formuły wzrostu gospodarczego przez wojnę. "

Amerykańscy eksperci ds. polityki zagranicznej bezwstydnie promują teorie, które grożą wywołaniem bezpośredniej konfrontacji wojskowej z Rosją, która może doprowadzić do użycia broni nuklearnej.Niedawne „webinarium internetowe" dla przedstawicieli Kongresu, które odbyło się 23 czerwca, nosiło tytuł „Dekolonizuj Rosję”. Webinarium, prowadzone przez agentów CIA i prawicowych nacjonalistów z Ukrainy i Kaukazu, faktycznie argumentowało, że Rosja jest imperium kolonialnym, które należy rozbić przy wsparciu Waszyngtonu. Artykuł z World Socialist Web Site (WSWS) wyjaśnia dlaczego:
… „twierdzenie, że Rosja jest„ imperialistyczna ”wypełnia żywotną funkcję polityczną: zapewnia polityczną osłonę dla imperialistycznej agresji przeciwko Rosji i celów wojennych imperialistycznych mocarstw. To jest ta strategia, którą pro-natowska pseudolewica przykrywa swoim szumem o „rosyjskim imperializmie”. Promowanie napięć nacjonalistycznych, regionalnych i etnicznych jest od dziesięcioleci kluczowym elementem imperialistycznej polityki wojennej".

Poprzez połączenie ekspansji NATO, zamachów stanu na jego granicach i interwencji militarnych w krajach sojuszniczych z Rosją i Chinami, imperialistyczne potęgi systematycznie i nieubłaganie okrążają Rosję.
Rzeczywiście, jeśli przyjrzymy się historii wojen toczonych przez imperializm Stanów Zjednoczonych w ciągu ostatnich trzydziestu lat, ta obecnie trwająca w sprawie podziału Rosji i Chin jawi się jako brutalna i nieunikniona konieczność. Pomimo ich reintegracji ze światowym systemem kapitalistycznym, rządzące reżimy oligarchiczne uniemożliwiły imperialistycznym mocarstwom bezpośrednią grabież ogromnych zasobów tych krajów. Walcząc między sobą o te zasoby i napędzani nierozwiązywalnymi kryzysami wewnętrznymi, są teraz zdeterminowani, aby zmienić tę sytuację.

Projekt rezolucji opisuje podstawowe cele wojny USA z Rosją w następujący sposób: „usunięcie obecnego reżimu w Rosji, zastąpienie go przez amerykańską marionetkę i rozpad samej Rosji, w tym, czym jest nazwana „dekolonizacją Rosji” – [jej rozdrobnieniem] na kilkanaście bezsilnych małych państw, których cenne zasoby będą własnością i będą eksploatowane przez amerykański i europejski kapitał finansowy ”. Ten krok ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia zarówno toczącego się konfliktu, jak i polityki pronatowskiej pseudolewicy oraz jej uporu, że Rosja jest „krajem imperialistycznym”. ("Historyczne i polityczne zasady socjalistycznej opozycji wobec wojny imperialistycznej i reżimu Putina ”, Clara Weiss, World Socialist Web Site)

Jak widać, elitarni członkowie establiszmentu polityki zagranicznej uparcie poszukują nowych i bardziej przekonujących uzasadnień dla konfrontacji z Rosją, której ostatecznym celem jest rozdrobnienie kraju poprzez torowanie drogi do strategicznego zrównoważenia lub „zwrotu” Waszyngtonu.  
20 lat temu, za rządów Busha, politycy nie byli tak ostrożni w swoich poglądach na Rosję. Na przykład były wiceprezydent Dick Cheney nie próbował ukryć swojej całkowitej pogardy dla Rosji i był zaskakująco szczery w stosunku do polityki, którą opowiadał.
Były wiceprezydent USA Dick Cheney, jeden z głównych architektów wojny w Iraku, nie chciał tylko zniszczyć Związek Radziecki; chciał także zdemontować samą Rosję , aby zapobiec jej odrodzeniu się jako znaczącej siły politycznej. 
Były sekretarz obrony USA Robert Gates napisał: „W czasie upadku Związku Radzieckiego pod koniec 1991 roku Dick chciał zobaczyć demontaż nie tylko Związku Radzieckiego i Imperium Rosyjskiego, ale samej Rosji, która w ten sposób już nigdy nie może być zagrożeniem".
Fakt, że osoba na czele rządu Stanów Zjednoczonych w niezbyt tajny sposób dążyła do trwałego rozpadu Rosji jako kraju i przekazywała to bezpośrednio kolegom, takim jak Robert Gates, częściowo wyjaśnia agresywną postawę Waszyngtonu podjętą w konfrontacjach z Federacją Rosyjską po obaleniu ZSRR.

Rzeczywistość jest taka, że ​​imperium amerykańskie nigdy nie pozwoli Rosji rzucić wyzwania jej jednostronnej władzy w Eurazji, mimo że rząd moskiewski przywrócił kapitalizm. Dlatego nie dziwi fakt, że Waszyngton całkowicie zignorował obawy Rosji związane z bezpieczeństwem, łamiąc obietnicę nierozszerzania NATO „o cal na wschód” po zjednoczeniu Niemiec, otaczając Moskwę zmilitaryzowanymi przeciwnikami nastawionymi na jej destabilizację.

Rosyjskie służby bezpieczeństwa opublikowały dowody na to, że Stany Zjednoczone wspierały czeczeńskich separatystów w ich wojnach z rosyjskim rządem centralnym. Brytyjski naukowiec John Laughland zauważył w artykule opublikowanym w 2004 roku w Guardianie, zatytułowanym „Amerykańscy przyjaciele Czeczenów”, że kilku czeczeńskich przywódców secesjonistów mieszkało na Zachodzie, a nawet otrzymywało stypendia od rządu USA. Laughland zauważył, że najważniejsza proczeczeńska grupa secesjonistyczna z siedzibą w Stanach Zjednoczonych, zwodniczo nazywana Amerykańskim Komitetem na rzecz Pokoju w Czeczenii (ACPC), miała wśród swoich członków „listę najwybitniejszych neokonserwatystów, którzy popierali entuzjastycznie nastawienie do 'wojny z terroryzmem.' "
Należą do nich Richard Perle, niesławny doradca Pentagonu; Elliott Abrams znany ze skandalu Iran-Contra; Kenneth Adelman, były ambasador USA przy ONZ, który sponsorował inwazję na Irak, przewidując, że będzie to „spacer po parku”; Midge Decter, biograf Donalda Rumsfelda i dyrektor Heritage Foundation, o tendencji prawicowej; Frank Gaffney z wojowniczego Centrum Polityki Bezpieczeństwa; Bruce Jackson, były oficer wywiadu wojskowego USA i były wiceprezes Lockheed Martin, obecnie przewodniczący amerykańskiego Komitetu NATO; Michael Ledeen z American Enterprise Institute, były wielbiciel włoskiego faszyzmu, a obecnie czołowy orędownik zmiany reżimu w Iranie, oraz R James Woolsey, były dyrektor CIA,

Fakt, że skrajnie prawicowi salafiści-dżihadyści stanowili znaczny procent powstania czeczeńskiego, nie przeszkadzał tym antymuzułmańskim neokonserwatystom, podobnie jak islamofobscy weterani „Wojny z terroryzmem” nie mieli problemu ze wspieraniem ucinających głowy islamskich takfiri w kolejnych wojnach USA przeciwko Syrii i Libii….

Victoria Nuland, trzeci najpotężniejszy urzędnik administracji Departamentu Stanu Joe Biden, była głównym zastępcą doradcy ds. polityki zagranicznej wiceprezydenta Cheneya w latach 2003-2005. (Pomogła także sponsorować brutalny zamach stanu na Ukrainie w 2014 r., który obalił demokratycznie wybrany rząd). Podobnie jak jej mentor, Cheney, Nuland jest bezkompromisową neokonserwatystką. To, że on jest republikaninem, a ona pracuje głównie w demokratycznych administracjach, nie ma znaczenia; ten wojowniczy konsensus w polityce zagranicznej jest całkowicie ponadpartyjny.

Nuland jest również żoną  Roberta Kagana, patrona neokonserwatyzmu i współzałożyciela Project for the New American Century, przytulnego domu neokonserwatystów w Waszyngtonie, gdzie pracował u boku Cheneya, Donalda Rumsfelda, Paula Wolfowitza i innych wysokich rangą urzędników administracji Busha. Kagan był długoletnim Republikaninem, ale dołączył do Demokratów w 2016 roku i otwarcie współpracował w kampanii wyborczej Hillary Clinton. („Były wiceprezes Dick Cheney potwierdził, że celem USA jest rozbicie Rosji, a nie tylko ZSRR”, Ben Norton, Multipolar)

Polityka zagraniczna USA jest teraz wyłącznie w rękach niewielkiej grupy ekstremistów neokonów, którzy otwarcie odrzucają dyplomację i którzy szczerze wierzą, że strategiczne interesy Ameryki można osiągnąć jedynie poprzez konflikt militarny z Rosją. To powiedziawszy, możemy powiedzieć z pewną dozą pewności, że sprawy pogorszą się, zanim się poprawią.

Mike Whitney

Wersję polską opracował SpiritoLibero