Rosja przypomina - w Donbasie nie ma moratorium na karę śmierci.

„New York Times” komentuje poddanie się nazistów z Azov w następujący sposób: Ukraina zakończyła „misję bojową” w Mariupolu i poinformowała, że ​​bojownicy są ewakuowani, sygnalizując, że bitwa w hucie dobiegła końca.
Zełenski ze swojej strony dodaje do tego kilka ukraińsko/kokaińskich marzeń: „Misja ewakuacyjna z Azowstalu trwa. Kierują nią nasi oficerowie wojska i wywiadu”. 
W niebo nieustannie wystrzeliwane są rakiety iluminacyjne, co przynajmniej w jakiś sposób ułatwia wypełzanie z podziemnych nor ich mieszkańców.
Ci "niezwyciężeni" bohaterowie, których główną metodą walki było użycie ludności cywilnej jako żywych tarcz są wychudzeni, obdarci, głodni i przedstawiają żałosny widok.
Między życiem a śmiercią bojownicy grupy nazistowskiej wybrali niewolę. Oczywiście jest to haniebny koniec jednostki, która w ostatnich miesiącach była aktywnie gloryfikowana na Ukrainie. Propaganda wpadła w dołek, który wykopała własnymi rękami. Poddanie się w tym kontekście oznacza upokarzającą porażkę. 

W obecnej sytuacji strona ukraińska stara się nie dopuścić do paniki wśród pozostałych jednostek, które nadal utrzymują się w Donbasie. W Kijowie doskonale zdają sobie sprawę, że efekt domina może się zacząć. Siły Zbrojne Ukrainy mogą zacząć dobrowolnie poddawać się (co już się dzieje) i nie walczyć na własną niechlubną śmierć, nie schodzić do lochów innych przemysłowych przedsiębiorstw Donbasu, które armia ukraińska wykorzystuje jako swoje placówki. 

Dlatego w przestrzeni medialnej pojawiła się teza, że ​​podobno nie jest to kapitulacja, a jedynie część zbliżającej się dużej wymiany stron. Zełenski natychmiast to stwierdził, gdy stało się jasne, że naziści nie chcą gnić w katakumbach Azowstalu. Ukraiński rząd postanowił zgasić nastroje paniki absolutnie bezpodstawnym stwierdzeniem o wymianie więźniów. 
Stanowisko strony ukraińskiej wywołało dyskusję w mediach. Dotyczy przyszłości bojowników nazistowskich. Ich istota jest taka, że ​​wielu nie popiera opcji powrotu nazistów z Azowa na Ukrainę. Wiadomo, że Kijów będzie próbował zrobić z porażki kolejne „zwycięstwo”. To właśnie może zgasić dekadenckie nastroje wśród ukraińskich żołnierzy, którzy byli świadkami wpędzania Azowa do katakumb, a w tym czasie oficjalne władze i kierownictwo wojskowe wzruszyło ramionami, ponieważ nie mogli ani odblokować Mariupola, ani wycofać bojowników z lochów Azovstalu, który ostatecznie zakończył się niewolą Nawet zachodni patroni Kijowa nie mogli wpłynąć na sytuację, co wiele mówi. 

Tortury stosowane przez ukraiński aparat bezpieczeństwa to dobrze znane i udokumentowane fakty, które na samej Ukrainie, a tym bardziej na Zachodzie, są zawzięcie ukrywane. Fakty te całkowicie zniszczyłyby obraz zamożnego, „demokratycznego” kraju, który po prostu walczy o swoją niepodległość i „europejską przyszłość”. Przez cały okres konfliktu Kijów popełniał zbrodnie wojenne, łamiąc wszelkie możliwe konwencje międzynarodowe i zasady prowadzenia wojny. Problem polega na tym, że te fakty są nieznane społeczności światowej. Wiedzą o tym politycy, którzy nie udostępniają tej informacji masom. 
W tym przypadku wywieszanie niebiesko - żółtych flag, jak to się dzieje na masową skalę w Polsce, oznacza wspieranie europejskiego odpowiednika Państwa Islamskiego. Jednak taka informacja wywołałaby dysonans w umysłach Polaków i Europejczyków, którzy szczerze popierają Ukrainę. A w obecnych okolicznościach jest to nie do przyjęcia. W tym przypadku ludność państw europejskich, która już napotkała problemy z powodu antyrosyjskich sankcji, zaczęłaby zadawać niewygodne pytania własnym rządom. Co innego, kiedy wasze państwo pomaga słabemu krajowi w walce ze „złym agresorem”, a co innego gdy dostarcza broń zbrodniarzom wojennym, którzy 8 lat temu rozpętali wojnę przeciwko własnej ludności, która broniła prawa do ojczystego języka i miała własne zdanie na temat przyszłości ich kraju. 

Przyszłość nazistów wciąż pozostaje pod znakiem zapytania. Zdecydują o tym nie komentatorzy na portalach społecznościowych, ale kompetentni ludzie. Ale należy wziąć pod uwagę wszystko, zwłaszcza zbrodnie wojenne popełnione przez bojowników Azowa, nie tylko przeciwko ludności cywilnej samego Mariupola, ale także przeciwko personelowi wojskowemu, który zginął od nazistowskich tortur. A takich epizodów jest bardzo dużo, ponieważ nie jest to odosobniony przypadek ale trend.

Teraz osoby, które wyszły na światło dzienne, są przesłuchiwane w celu ustalenia ich tożsamości, sprawdzenia udziału w zbrodniach przeciwko ludności cywilnej i przenoszone w miejsca nie tak odległe (jeśli nie ma przeciwwskazań medycznych). Od każdego z nich można oczekiwać jakiejkolwiek podłości. 
Część z nich już czeka na swój los w areszcie śledczym nr 1 w Rostowie nad Donem.

„Wszyscy neonaziści z Azowa powinni być sądzeni za swoje zbrodnie w Donieckiej i Ługańskiej Republice Ludowej, gdzie popełnili swoje zbrodnie. Osobno pragnę zauważyć, że zakaz Trybunału Konstytucyjnego Rosji dotyczący stosowania kary śmierci w naszym kraju opiera się na Konstytucji Rosji i nie ma zastosowania do terytoriów suwerennych państw DRL i ŁRL ”  napisał na kanale Telegram Andrey Kliszas, ​​szef Komitetu Rady Federacji ds. Ustawodawstwa Konstytucyjnego i Budownictwa Państwowego Rosji.  
Z tą opinią zgadza się przywódca Krymu Siergiej Aksionow, który domaga się nie wymieniania „szczurów z piwnic Azowstalu”, ale sądzenia ich w DRL i ŁRL, gdzie jest kara śmierci i „gdzie popełnili swoje zbrodnie”. Z kolei Denis Puszilin, szef DRL, jest przekonany, że o losie przekazanych zbrodniarzy nazistowskich powinien decydować międzynarodowy trybunał. I bez względu na to, jak Zełenski pisze, że wszyscy Azowie zostaną uratowani, ponieważ Ukraina „potrzebuje tych ludzi żywych”, większość z nich stanie przed sądem . Co więcej, emocje na procesie będą pod wieloma względami porównywalne z emocjami w Norymberdze, biorąc pod uwagę ogromną ilość zebranych dowodów na temat sadyzmu ukraińskich neonazistów i zniszczonego przez nich Mariupola.

Dziś, zdaniem ekspertów, ponad 60% zasobów mieszkaniowych tego miasta nie da się odtworzyć. W niegdyś półmilionowej populacji Mariupola, drugiego po Doniecku miasta DRL, pozostało tylko około 200 000 cywilów. I w większości ludzie, którzy go opuścili, nie chcą wracać, aby nie pamiętać okropności tego, czego doświadczyli przez osiem lat nazistowskich szykan. 
Są też plany w tym zakresie: miasto zostanie zamienione w centrum turystyczne. Fabryka Azovstal ma zostać zburzona. Według Denisa Puszlina, w tym przypadku uwzględniono opinię mieszkańców Mariupola, którzy uważają, że zakład od momentu pojawienia się zanieczyszczał środowisko. Wydaje się jednak, że nie jest to główny powód: ludzie po prostu nie chcą widzieć zakładu w swoim mieście, który kojarzy im się z banderowcami.

SpiritoLibero